Nie sposób przedstawić w skrócie ponad 700-letnich dziejów krakowskiego cechu złotników (a później i jubilerów), bo liczba czynnych tu przez tyle stuleci rzemieślników, tj. mistrzów zgromadzenia podlegających prawu miejskiemu, jak i tzw. serwitorów – pracujących bezpośrednio dla władcy, była naprawdę imponująca. Równie wspaniałe są - a właściwie i były – tworzone przez nich dzieła, których olbrzymia ilość została w burzliwych dziejach Polski skradziona, a następnie bezpowrotnie zniszczona.
Tablica miedziana, pozłacana, wykonana techniką repuserską w 1609 roku, specjalnie do kaplicy cechu złotników w kościele Franciszkanów w Krakowie. Przedstawia świętego Eligiusza, patrona złotników w XVII wiecznej pracowni. Uwidocznione trzy gmerki (znak, podpis, identyfikator) i herb Pomian - mogą świadczyć o fundatorach tablicy. Prawdopodobnym twórcą (wg. inskrypcji) był przybyły do Krakowa z Antwerpii w 1604 roku złotnik Cornelius Buis.
Wielu złotników czynnych w Krakowie w okresie średniowiecza znamy jedynie z imion i przydomków – był to np. Michał Złotnik, Stanisław Złotnik, Marcin Marcinek, Jan Zimmerman, Stanisław Struś i wielu, wielu innych, uwiecznionych w licznych dokumentach miejskich, tj. spisach podatkowych, aktach sądowych, testamentach. Choć nie możemy wskazać dzieł przez nich wykonanych, to jednak ich tak liczna obecność w Krakowie świadczy, że miasto było bardzo ważnym w Polsce ośrodkiem sztuki złotniczej – tu powstawały dzieła świeckie – głównie o charakterze biżuterii i ozdób stroju, ale przede wszystkim przedmioty liturgiczne (kielichy, pateny, monstrancje, relikwiarze, dekoracje oprawy ksiąg). Przywilej, ustanawiający i sankcjonujący istnienie miejscowego cechu, wydany został przez Ludwika Węgierskiego w 1370 roku, gdy w mieście już funkcjonowało co najmniej kilkanaście warsztatów, na potrzeby których pracowały topnie kruszców. Najznamienitsze wyroby z okresu średniowiecza, dowodzące kontaktów artystycznych Krakowa ze Śląskiem, Czechami, Wielkopolską, Mazowszem, a nawet regionami kultury bizantyńsko-ruskiej to relikwiarze - Krwi Najświętszej, Św. Stanisława biskupa i męczennika, Gwoździa Świętego, ponadto berła rektorów odnowionego Uniwersytetu Krakowskiego, tzw. baculus honoris kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Dzieła te i środowisko krakowskich złotników stały na tak wysokim poziomie artystycznym, że ks. Stanisław Przybyszewski, Autor wydanego w 1968 roku omówienia, nadał mu znamienny tytuł: „Złoty Dom Królestwa. Studium z dziejów krakowskiego cechu złotniczego od czasu jego powstania (ok. 1370) do połowy wieku XV”. Klasy złotników krakowskich dowodzą dwa wspaniałe dzieła z 1384 i 1386 roku – sporządzony tu komplet insygniów dla koronowanej na króla Polski Jadwigi Andegaweńskiej, jak i korona króla dla Władysława Jagiełły. Tej artystycznej pozycji złotników dopełniały spływające na nich splendory i godności – wielu z mistrzów profesji było miejskimi rajcami, a nawet pełnili funkcję burmistrza, jak np. wspomniany Stanisław Złotnik (wybrany po raz pierwszy do Rady w 1437 roku). Spośród nich chyba najbardziej znany był Grzegorz Przybyło, który posiadał w Krakowie kamienicę (ob. ul. Bracka 8), zapisaną w 1546 roku testamentem cechowi, by ten mógł z niej czerpać dochody na swą działalność, podatki, opłaty, uroczystości religijne, a przede wszystkim – na pomoc dla ubogich wdów i sierot.
Tłok pięczętny z XV w.: SIGILLUM: DER: GOLDSMEDE: CV KROKA (napis w otoku majuskułą gotycką), w polu pieczętnym godło cechu złotników - św. Eligiusz, patron cechu, siedzący na gotyckim tronie pod baldachimem, w stroju pontyfikalnym, na kowadełku kuje młoteczkiem kielich.
Rosnący w siłę cech obdarzany był przez władców jak i burmistrzów przywilejami i prawami, w których regulowano również wewnętrzne życie cechowe. Szczególnie ważne były tu przywileje z 1475 i 1606 roku, w których m.in. stwierdzono, że mistrz nie może mieć jednocześnie więcej niż trzech uczniów oraz trzech czeladników; czeladnik chcący zostać mistrzem musiał wykonać samodzielnie majstersztyk czyli sztukę mistrzowską: kubek, pieczęć i pierścień, które oceniali wszyscy mistrzowie; nowy mistrz – jeśli był kawalerem – miał obowiązek ożenić się w ciągu jednego roku i przyjąć krakowskie prawo miejskie. Co ciekawe, w 1606 roku wskazano, że uczeń wyzwolony na czeladnika musiał wędrować po krajach Europy co najmniej trzy lata, i dopiero po zakończonej wędrówce i ewentualnym powrocie do Krakowa mógł prosić cech o wyznaczenie majstersztyku. Wówczas też ukształtowała się bardzo rozbudowana struktura cechu, z podziałem na mistrzów starszych, mistrzów młodszych, mistrzów przysadnich, ze wskazaniem licznych funkcji i godności cechowych, ale z biegiem czasu, wraz z postępującym ubożeniem cechu, struktura ta zanikała i na przełomie XVIII/XIX wieku pozostał z niej jedynie podział na mistrzów, czeladników i uczniów. W tym czasie, tj. w epoce średniowiecza i czasach nowożytnych cech stanowił również niezwykle ważne centrum życia religijnego mistrzów – liczne spotkania i sesje, na których omawiano sprawy zawodowe lub prowadzono wybory, rozpoczynały się od uroczystych mszy w cechowej kaplicy pw. św. Eligiusza biskupa, umiejscowionej w krużgankach klasztory franciszkańskiego. Mistrzowie brali też udział w licznych procesjach religijnych, powitaniach wjeżdżających do miasta królów lub ich pogrzebach w krakowskiej katedrze. Warto przy tym podkreślić, że właśnie ten bardzo ważny, religijny aspekt cechu sprawiał, że aż do 1884 roku, skutecznie broniąc chrześcijańskiego charakteru cechu, nie dopuszczono do włączenia doń złotników żydowskich.
Upadek cechu związany był nierozerwalnie z wojennymi doświadczeniami XVII wieku – niemal stałe chłopskie bunty na Ukrainie, wojny z Turcją, wojna z Rosją w 1654-67 roku, dwa szwedzkie najazdy w 1655-60 i 1701-06 roku sprawiły, że Królestwo Polski przetrwało znacznie osłabione ekonomicznie i demograficznie, czego znakiem był wyraźny upadek gospodarczy m.in. Krakowa. Pogłębiająca się słabość Polski w XVIII wieku coraz mocniej wpływała na kondycję krakowskiego cechu – mistrzów ubywało, a ci, którzy pracowali, z finansowej elity przekształcili się w niezamożnych, a często nawet ubogich rzemieślników. Profesja złotnika przestała być rękojmią dobrego i statecznego życia. Dramatycznie brzmi spis krakowskich mistrzów, sporządzony w 1790 roku, gdy w mieście pracowało ich jedynie jedenastu:
Relikwiarz świętego Eligiusza
W 1742 roku złotnicy krakowscy otrzymali w darze relikwie swojego patrona. W 1747 roku został wykonany relikwiarz, prawdopodobnie przez ówczesnego Starszego Cechu Jana Piotrowskiego
Pewne odrodzenie cechu krakowskiego i jego obyczajów, a nawet nieznaczne zwiększenie liczebności mistrzów i czeladników nastąpiło w 2. połowie XIX wieku. Co ciekawe, wiązało się to wyraźnie z walką o utrzymanie polskości, kultywowanie kultury narodowej oraz wzrost siły gospodarczej Polaków, którzy mogli tak przeciwstawiać się ekspansji zaborców. Złotnicy byli członkami stowarzyszeń patriotycznych, łożyli na patriotyczne przedsięwzięcia, np. budowę pomników, a jednocześnie brali udział w wystawach przemysłowych, gdzie ich dzieła budziły szczere zainteresowanie publiczności. Wśród nich szczególne miejsce zajmował Władysław Glixelli, autor setek dzieł biżuterii i innych spektakularnych prac, np. wykonanego w 1878 roku dla Jana Matejki berła władania w sztuce, sporządzonej w 1881 roku laski marszałkowskiej Mikołaja Zyblikiewicza jak i wykonanych w 1883 roku koron do obrazu Matki Boskiej Piaskowej. Drugim wartym pamięci złotnikiem był Wacław Głowacki, specjalizujący się w biżuterii patriotycznej, a którego warsztat złotniczy jest od niedawna eksponowany w Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu nad Wisłą; trzecim zaś był Władysław Wojciechowski, który przywrócił do łask publiczności trudną sztukę filigranu i był jednocześnie autorem złotych koron do obrazu Matki Boskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Trzeba też wspomnieć o niemniej wybitnym złotniku Franciszku Zającu, piastującym w cechu godność Starszego – znany ze swej patriotycznej postawy, 11 listopada 1918 roku wręczył stojącemu na warcie przy krakowskim odwachu polskiemu żołnierzowi sztandar Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rzemieślników „Gwiazda”. Tym aktem podkreślił polskość tutejszych cechów oraz radość i dumę z odzyskania Niepodległości. Lata późniejsze nie były jednak szczególnie łaskawe dla złotników i jubilerów – dążeniem władz było wyrugowanie dawnych obyczajów i przekształcenie rzemieślników w nowoczesnych przemysłowców, i choć ten drugi zamysł był ze wszech miar słuszny, to realizacja okazała się opłakana w skutkach. Cech tracił swoją tradycję, a jej zachowanie kosztowało złotników wiele zabiegów, próśb, przedsięwzięć – i niekiedy upokorzeń. W styczniu 1928 roku, na mocy obowiązującej ustawy, cech formowany wówczas przez Ernesta Elsnera, Seweryna Żołdaniego, Zygmunta Reichmanna, Franciszka Zająca, Seweryna Chmielińskiego, Mieczysława Kądziołka i Henryka Spanaufa został rozwiązany. Zamknęło to w tymże roku dzieje cechu, rozpoczęte w XIV wieku. Lata powojenne postawiły działających w Krakowie złotników, jubilerów i rzemieślników pokrewnych profesji w zupełnie nowej rzeczywistości, gdy złotnik stał się w opinii władza wyłącznie podejrzanym „prywaciarzem”, godnym potępienia i pogardy.
zdjęcie koloryzowane przez AI
Od Zgromadzenia Złotniczego Krakowskiego podany Katalog Osob podupadłych i rozeszłych po różnych mieyscach od R. 1760. / Paweł Boianowski / Filip Gondra / Antoni Witman / Michał Recz / Jozef Palewski / Sebastyan Konerski / Kasper Konerski / Tomasz Ruszkowski / Jozef Czech robi w Kondycyi / Franciszek Tyl robi w Kondycyi / Michał Dębnarski robi w Kondycyi / Wawrzyniec Apelmaier Dziad / Jan Majeronowski Dziad / Mateusz Wypliński wybiera się z Krakowa / Mateusz Modrzewski w kondycyi / Kasper Wochowski Mizerak / Inni w biedzie i mizeryi pomarli / Teraz to iest w r. 1790 iest nas tylko wszystkich którzy ieszcze iakożkolwiek lubo z wielką ciężkością ciężary teraznieysze opłacamy, iedenastu – / Wojciech Juszyński.